|
Bogusław Baniak: Pogoni się nie odmawia
Zwolniony jesienią 2004 wraca po niespełna trzech latach. Bogusław Baniak w środę w Gutowie Małym pod Łodzią poprowadził trening z zespołem zajmującym 14. miejsce w Orange Ekstraklasie. Zastąpił na ławce trenerskiej Czecha Libora Palę.
- Drużynie potrzebny jest nowy impuls - uzasadnia zmianę Jan Miedziak, prezes MKS Pogoń. - Z Baniaka ekspresją i umiejętnościami motywacyjnymi wygramy najbliższy mecz ligowy z Wisłą Płock i utrzymamy się w lidze. Decyzja o Pana powrocie do Pogoni zapadła podczas pobytu Pana na kursie trenerskim. Jak inni szkoleniowcy zareagowali na tę wieść? - Byli tacy, który mi składali kondolencje. Mam świadomość tego, co robię. To jest trudne wyzwanie. Ale Pogoni się nie odmawia. Bez względu na to, w jakiej jest sytuacji. Ja jestem człowiekiem z Pogoni. W niej się wychowałem i praca w niej zawsze będzie dla mnie zaszczytem. To skąd się brały te kondolencji od innych trenerów? - Bo w Polsce panuje pogląd, że obecny skład Pogoni jest najsłabszy w lidze. Ja jestem innego zdania. To nie są słabi zawodnicy. Oni są młodzi. Spora część piłkarzy pierwszy raz wyjechała z Brazylii. Są trochę stłamszeni. Do tego przybici nieprzychylną atmosferą pomiędzy klubem i kibicami. To jak w tej sytuacji chce Pan utrzymać tę drużynę w ekstraklasie? - Szkoda, że pracę w Pogoni podejmuję teraz, a nie kilka tygodni temu, kiedy mógłbym wzmocnić zespół piłkarzami z Zawiszy Bydgoszcz. Teraz nie mogę narzekać, tylko stworzyć zespół z zawodników, których mamy do dyspozycji. Jak oglądałem ich w grze, to nie widziałem w tym radości. To są ponurzy chłopcy, a przecież ponurość nie leży w charakterze Brazylijczyków. Muszę ich obudzić. Ja nie chcę, żeby wszyscy biegali jak "chomontki" po boisku [Janusz Chomontek - specjalizował się w trickach piłkarskich - przyp. red.]. Chcę, żeby piłka nożna sprawiała im radość. Będę w tym celu ściśle współpracował z Julcimarem, który mówi po polsku i portugalsku i będzie moim łącznikiem z drużyną. Swoją drogą, nie rozumiem, dlaczego Libor Pala posadził Julcimara na ławce, przecież to świetny obrońca. Mimo wycofania się Zawiszy Bydgoszcz z rozgrywek II ligi, Pan miał ważny kontrakt ze sponsorem klubu. Mógł Pan spokojnie do lata nic nie robić i pobierać pieniądze. Tymczasem podjął się Pan pracy z drużyną, która może spaść z ligi. Na dodatek przy nieprzychylnej atmosferze wokół klubu. Dlaczego? - Bo chcę pracować. Nie mam zamiaru siedzieć bezczynnie. Wiem, jak ciężko się pracuje w nieprzychylnej atmosferze. Przecież w Bydgoszczy sytuację miałem podobną. Decyzja o podjęciu pracy Pogonią wywołuje u mnie ogromną adrenalinę i stres. Wiem, czego się ode mnie oczekuje, i podejmuję wyzwanie. Oglądał Pan mecze Pogoni? - Tylko na wideo jeden - z ŁKS. I co Pan sądzi o grze? - Tak grać nie można. Tak nie może grać Pogoń u siebie. Przecież oni mieli może trzy sytuacje podbramkowe w całym meczu. Pogoń, grając w Szczecinie, musi mieć co najmniej dziesięć takich sytuacji. I to najlepiej w pierwszej połowie, a w drugiej kolejne. Inaczej trudno się dziwić, że kibice nie chcą oglądać takiej piłki. Konflikt z kibicami jest głębszy i nie dotyczy tylko słabej gry. Nie obawia się Pan tego, że podejmując pracę w Pogoni będzie Pan też wyszydzany przez kibiców? - Moim największym sukcesem będzie, jeśli uda mi się zażegnać ten spór. Wiem, co się dzieje na stadionie w Szczecinie, synowie mi mówią, jaka jest atmosfera wokół Pogoni. Będę chciał stworzyć jak najszersze grono osób rozmawiających z sobą. Chcę rozmawiać z Darkiem Adamczukiem i Grzesiem Matlakiem, bo uważam, że to, co robią dla Pogoni Nowej, jest wspaniałą rzeczą. Chcę stworzyć platformę do dyskusji o szczecińskiej piłce nożnej. Dość już obrzucania błotem Pogoni. Uważam, że w Szczecinie jest miejsce dla ekstraklasy i dla Pogoni Nowej. Tylko trzeba do tego ludzi przekonywać, a nie odpychać. Jeśli w Szczecinie jest choćby kilkuset zwolenników ekstraklasy, to powinniśmy zrobić wszystko, by dla tego miasta ją utrzymać. Prezes Miedziak powiedział mi, że postawi na trenera, który da mu gwarancję utrzymania drużyny w lidze. Dał Pan takie? - Nie jestem nieomylny. W takiej sytuację, jaka jest dziś, żaden trener nie da gwarancji utrzymania. Ja jednak wierzę, że nie spadniemy. Inaczej nie podejmowałbym się tego zadania. Wierze w chłopców, wierzę w swoje umiejętności motywacyjne. Wiem, że mogę w nich tchnąć nowego ducha. Co będzie, jeśli zespół spadnie? - Nawet nie dopuszczam do siebie takiej myśli. Za tydzień gramy mecz z Wisłą Płock. Będzie to spotkanie za 10 pkt. Musimy je wygrać. Potem będzie już łatwiej pracować. Podpisał Pan umowę na ten sezon i następny. Czy proporcje narodowościowe w zespole, który wystartuje do kolejnych rozgrywek, będą korzystniejsze dla Polaków? - Myślę, że tak. Mam zapewnienie Antoniego Ptaka, że będę mógł wzmocnić skład polskimi piłkarzami. Choć jest oczywiście taka możliwość, że wiosną dojdę do wniosku, iż z taką grupą piłkarzy, jaka jest, pracuje się świetnie i można uzyskać bardzo dobre rezultaty. Nigdy jeszcze nie prowadziłem drużyny, w której byłoby aż tak wielu obcokrajowców. Być może, pracując w Pogoni, dojrzeję do tego, by w niedalekiej przyszłości poszukać pracy za granicą? Od czego rozpocznie Pan pracę z drużyną? - Od badań wydolnościowych. Wierzę, że zespół motorycznie i taktycznie jest dobrze przygotowany do sezonu, jednak muszę to potwierdzić Jak ma zapachnieć Europą w klubie, to chciałbym też spotkać się z trenerem Palą, by przekazał mi informacje o zespole. Słyszał Pan o kłótni pomiędzy Palą i Amaralem? - Słyszałem i ja tej sprawy tak nie zostawię. Mam szacunek do Amarala, bo już jako młody trener słyszałem o nim jako reprezentancie Brazylii. To jest zawodnik nieprzeciętny. Jednak on jest zawodnikiem i musi się podporządkować trenerowi. U mnie ma czystą kartę, ale będzie musiał przyjąć moje warunki pracy. Ja na pewno nie wyjdę z treningu, tak jak zrobił to Pala. Z kim będzie Pan współpracował? - Zaproponowałem panu Ptakowi, by moim asystentem był Piotr Tworek, który był drugim trenerem Zawiszy Bydgoszcz i bardzo dobrze nam się współpracowało. Jeszcze nie mam odpowiedzi, czy go zatrudni. Na pewno chcę współpracować z dr. Miłoszem Stępińskim, szefem banku informacji, który ma potężną wiedzę i może nam pomóc w osiągnięciu celu, jakim jest utrzymanie. Nadal chcę, by w pracy szkoleniowej pomagał mi Zbigniew Długosz, a kierownikiem był Ryszard Mizak. Jeśli Bóg mi pomoże i utrzymamy się w ekstraklasie, to od następnego sezonu chciałbym także współpracować z fizjologiem. Pod kierunkiem trenera Pali drużyna grała w ustawieniu 4-4-2. Czy Pan to zmieni? - Wiem, że po Polsce chodzą legendy o tym, iż Baniak ma obsesję na punkcie ustawienia 4-2-3-1. Niektórzy śmieją się z diamentów Baniaka. Ale grając tym diamentem z przeciętnymi piłkarzami w składzie, zdobyłem jesienią w Bydgoszczy 38 pkt. Wiele zależy od tego, czy zawodnicy, którzy są w Pogoni, będą w stanie grać według mojego systemu.
Rozmawiał: Mariusz Rabenda
Źródło: gazeta.pl Data: środa, 21 marca 2007 r. Dodał: js |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||