www.pogononline.pl www.pogononline.pl
top_3
top_2
 
Gryf
Wywiady
Claudio Milar: Miałem poważny dylemat
Rozmowa z Claudio Milarem, Urugwajskim napastnikiem Pogoni Szczecin.
Jak się czujesz w Szczecinie? Co sądzisz o ludziach tu mieszkających?
- Szczecin to piękne miasto, które jest dla mnie bardzo przyjazne. O samych Polakach ciężko mi mówić, bo nie znam na tyle dobrze języka, by się z mieszkańcami Szczecina porozumiewać. Póki, co nie spotkało mnie tutaj nic złego, mieszka mi się dobrze, spokojnie. Ludzie są wobec mnie mili.
Ale nie zawsze tak było. Nie wspominasz chyba najlepiej swojego pierwszego pobytu w Polsce, kiedy grałeś w ŁKS Łódź?
- Przyjazd do Łodzi był moim pierwszym wyjazdem za granicę. Wszystko było dla mnie nowe i bardzo różne od tego, z czym miałem do czynienia w Ameryce Południowej. Niestety, koledzy z ŁKS nie przyjęli mnie najlepiej. Byłem przez nich po prostu źle traktowany. Wykorzystywali to, że jestem obcokrajowcem i mało doświadczonym człowiekiem. Generalnie był to najgorszy moment w mojej karierze. Ale właśnie, dlatego tak bardzo chciałem wrócić do Polski. Właśnie po to, by udowodnić im i tym, którzy uważali, że nie potrafię grać w piłkę, że jest inaczej.
Po rundzie jesiennej pojawiła się informacja, że chcesz wrócić do Brazylii. Że masz dość Polski?
- To tylko część prawdy. Miałem poważny dylemat, bo moja żona zaszła w ciążę. To nasze pierwsze dziecko, dlatego chciałem być na stałe z żoną. Póki, co Carolina jest pod opieką rodziców, a ja gram w Polsce.
Nie denerwujesz się, że jest daleko?
- Denerwuję się, bo do rozwiązania, które planowane jest na koniec czerwca, z każdym dniem jest coraz bliżej. Na razie korzystamy z techniki. Często rozmawiamy przez telefon i internet. Co będzie już po urodzeniu dziecka, tego nie wiem. Niemowlę jeszcze będzie małe i nie tak łatwo będzie je przewieźć przez ocean do Polski. W każdym razie na pewno na czas porodu wrócę do Brazylii.
Gdzie poznałeś swoją żonę?
- Mieszkaliśmy w tej samej miejscowości. Ja miałem 18 lat a ona 13. Od tamtej chwili niezmiennie jesteśmy razem. Co ciekawe ona była pierwszą moją miłością, a ja jej.
Powiedz nam cos o Urugwaju, z którego pochodzisz.
- Urugwaj to jest mały kraj wciśnięty pomiędzy Argentynę i Brazylię z dostępem do Oceanu Atlantyckiego. Ludzie są bardzo mili i sympatyczni. Życie w Urugwaju z pewnością jest bardzo przyjemne, ale nie dla piłkarza. W tym kraju nie ma warunków do rozwijania kariery piłkarskiej. Trzeba wyjechać za granicę.

Kibice w Polsce znają jednak takie kluby jak Penarol Montevideo, czy takie nazwiska jak Enzo Francescoli albo Ruben Sosa. Urugwaj był też dwukrotnym mistrzem świata – w roku 1930 i 1950. Tradycje są więc wspaniałe?
- Od czasów Francescoliego dużo się w urugwajskim futbolu zmieniło. Młodym zawodnikom trudno było nawiązać do zespołu, który grał na mistrzostwach świata w Meksyku czy we Włoszech. Kluby nie stały najlepiej pod względem finansowym, a piłkarze musieli wyjeżdżać za chlebem do innych krajów, choćby Brazylii. Teraz zespół narodowy złożony jest w dużej mierze z młodych zawodników, którzy uzupełnieni są tymi bardziej doświadczonymi. Może przyniesie to efekt.
Skąd pochodzisz? Jak kształtowała się Twoja kariera?
- Pochodzę z miasta Chuy, które leży na granicy Urugwaju i Brazylii. Zaczynałem w miejscowym klubie Nacional. Stamtąd trafiłem do klubu Portuguesa w Sao Paulo. Następnie grałem jeszcze w kilku innych drużynach. W jednej z nich poznałem między innymi Adriano, który trafił teraz do Pogoni. Największą popularność osiągnąłem w Brasil de Pelotas, gdzie zostałem królem strzelców II ligi stanowej. (odpowiednik naszej II ligi). W Pelotas kupiłem zresztą dom i po zakończeniu kariery właśnie tam chcę mieszkać.
Czy bardziej czujesz się Urugwajczykiem, czy Brazylijczykiem?
- Ostatnio chyba Brazylijczykiem. Ale nie dlatego, że nie lubię Urugwaju. Po prostu od wielu lat mieszkam i pracuję w Brazylii. Tam chcę się osiedlić na stałe.
A jeżeli chodzi o wzajemne relacje pomiędzy Brazylijczykami a Urugwajczykami. Czy są równie dobre?
- Wzajemne kontakty są bardzo przyjacielskie. W odróżnieniu od argentyńsko – brazylijskich. Te obydwie nacje żyją jak pies z kotem.
Czy po wyjeździe do Brazylii nie miałeś bariery językowej?
- W całej Ameryce wszyscy mówią po hiszpańsku. Wyjątkiem są Brazylijczycy, którzy używają języka portugalskiego. Ja jednak pochodzę z miasta granicznego i siłą rzeczy uczyłem się mówić w obydwu językach.
W Polsce już niedługo świętować będziemy Wielkanoc. Jak wygląda to Święto w Urugwaju? Czy jesteś człowiekiem religijnym?
- Wierzę w Boga bardzo mocno, ale do kościoła nie chodzę, jak powinienem. W Polsce Wielkanoc wygląda inaczej, niż w Urugwaju. Tam raczej wszystko ogranicza się do zjedzenia jajek.
W polskiej lidze zdążyłeś zasłynąć z perfekcyjnie strzelanych rzutów wolnych. Skąd twoje zamiłowanie do strzelania stałych fragmentów gry?
- Rzuty wolne wykonuję dopiero od kilku lat. W Brazylii z wolnego uderzają tylko zawodnicy bardzo doświadczeni, liderzy zespołu. Młodzi piłkarze rzadko podchodzą do piłki. Dlatego sam zacząłem strzelać dosyć późno. Doskonaleniu techniki strzału poświęcałem w Brazylii mnóstwo czasu. Do tego stopnia, że gdy wykonuję rzut wolny z około 17-18 metrów, to niemal w 9 na 10 przypadków trafię w bramkę. Pytanie tylko, czy bramkarz obroni, czy wpuści piłkę do siatki. W Polsce znacznie rzadziej ćwiczę uderzenia z dystansu. Przeszkadza przede wszystkim śnieg, ale nie uważam, by był to znaczący problem. Nadal jestem w tym precyzyjny.

Rozmawiał: -
Źródło: Głos Szczeciński
Data: piątek, 18 marca 2005 r.
Dodał: Przemysław Sas

  (p) 2000 - 2024   Gryf
© Pogoń On-Line
  Gryfdesign by: ruben 5px redakcja | współpraca | ochrona prywatności