|
Włocławek, 9 listopada 2005 r., godz: 13:00
Relacja z meczu
Niespodzianka we Włocławku: pierwszoligowiec przegrywa - i to w pełni zasłużenie - z drugoligowcem. Jeśli Portowcy faktycznie chcą awansować do Pucharu UEFA z rozgrywek o Puchar Polski, to w rewanżu będą musieli odrobić stratę jednej bramki. Będzie to trudne, bo ze skutecznością w Pogoni ostatnio kiepsko. Podopieczni trenera Bohumila Panika przyjechali do Włocławka z mocnym postanowieniem rehabilitacji po ostatnich fatalnych występach w lidze. W odniesieniu sukcesu miał pomóc powrót po kontuzji Przemysława Kaźmierczaka. Reprezentant Polski dojechał na stadion Kujawiaka własnym samochodem, a mecz rozpoczął na ławce rezerwowych. Pierwsze minuty były senne. Oba zespoły badały możliwości przeciwnika. Spokojnie było także na trybunach, na których zasiadło około półtora tysiąca fanów gospodarzy i ok. 30 kibiców ze Szczecina. Mocna delegacja Pogoni zasiadła także na trybunie VIP, z Antonim i Edwardem Ptakami na czele oraz dyrektorem Markiem Łopińskim. Pierwszy to właściciel Pogoni, drugi - Śląska Wrocław. Edward namawia brata do wzmocnienia wrocławskiej drużyny kilkoma szczecińskimi piłkarzami, pan Antoni się waha, ale po wczorajszym widowisku szybko może podjąć decyzję o transferach. Od początku spotkania więcej ambicji i zaangażowania wykazywali podopieczni Bogusława Baniaka (jeszcze jesienią 2004 r. pracował w Pogoni i został zastąpiony przez Bohumila Panika). Już w czwartej minucie Grażvydas Mikeluens mógł uzyskać prowadzenie Kujawiaka, ale Bartosz Fabiniak popisał się udaną interwencją po sprytnym zagraniu Litwina. Grę portowców w pierwszej połowie można opisać słowami jednego z miejscowych fanów "polsko-brazylijska samba". Niestety więcej było polskich elementów tańca. Zamiast finezji - nieporadność i brak ofensywnych wyjść, zamiast precyzji - niedokładne zagrania, a sytuacje bramkowe można było policzyć na palcach jednej ręki. Brakowało piłkarza, który rozegrałby akcję w środku pola, a każda próba wyjścia Pogoni kończyła się stratą. Do 30. minuty goście nie oddali żadnego strzału na bramkę. Łukasz Trałka i Michał Łabędzki skutecznie rozbijali ataki gospodarzy, jednak nie potrafili stworzyć zagrożenia pod bramką Kujawiaka. Dopiero w 35. minucie świetną okazję dla Pogoni zmarnował Edi, który w zamieszaniu podbramkowym nie potrafił trafić w światło bramki z trzech metrów. Brazylijczyk uderzał ze swojej słabszej, prawej nogi, ale to go nie może usprawiedliwiać. - Na ile procent możliwości gra mój zespół? Ogląda się to tak jak meczyk treningowy - w przerwie spotkania złościł się Antoni Ptak. - Tak nie powinno być. Jestem rozczarowany! Nie ma w zespole piłkarza, który rozpocznie dobrą akcję. Rozczarowani byli także szczecińscy kibice, ale zachowywali się spokojnie. Nie wywiesili ani jednej flagi, z rzadka coś krzyknęli. Forma jak u piłkarzy. W swoim żywiole był jak zwykle Baniak. Raz po raz wybiegał z boksu i energicznie gestykulował w kierunku swoich piłkarzy. Panik zachowywał spokój i mecz oglądał na stojąco. Pierwsze minuty po przerwie nic nie wniosły nowego i każdy zaczął się godzić z bezbramkowym remisem. Zespoły grały bez pomysłu na ofensywną akcję. Od 60. minuty Pogoń przyspieszyła, ale wszystkie próby ataków kończyły się w okolicach 16. metra od bramki Kujawiaka. Rozstrzygnięcie padło w 65. minucie i był to gol z niczego. W sytuacji z pozoru niegroźnej na strzał z 20 m zdecydował się Tomasz Feliksiak. Uderzenia nie spodziewał się Bartosz Fabiniak, który zbyt późno zareagował i przepuścił strzał przy jego prawym słupku. Portowcy stracili bramkę w momencie, gdy przeważali na boisku.Po tym ciosie szczecinianie zaatakowali, a Baniak coraz częściej wykonywał swoje "krótkobiegi": od ławki do linii bocznej, od ławki do linii. Panik za to nadal stał, z ręką w kieszeniach, i pokrzykiwał na podopiecznych. W 74 minucie Edi dośrodkował z prawej strony niedokładnie do Łukasza Trałki, ale piłka trafia pod nogi Rafała Grzelaka. Ten strzelił celnie, ale anemicznie, więc bramkarz bez problemu obronił. W końcówce mecz stał się brzydkim widowiskiem. Więcej wywoływało ono śmiechu i uszczypliwości u kibiców, niż dawało radości z oglądania. W 90. minucie Tomasz Augustyniak został sfaulowany przez Radka Divecky'ego i sam chciał wymierzyć sprawiedliwość. Doszło do krótkiego spięcia zawodników i obaj zobaczyli po żółtej kartce. Jeszcze w 94. minucie Kaźmierczak strzelił po ziemi z 10 m, ale na miejscu był golkiper gospodarzy. W środę piłkarze Pogoni byli bezsilni, by osiągnąć dobry rezultat. Grali bardzo indywidualnie, bez odpowiedniego zaangażowania i mobilizacji. Pierwszy sprawdzian zdecydowanie dla trenera Bogusława Baniaka. Rewanż 22 listopada w Szczecinie o godz. 18. Straty nie są duże, ale forma naszego zespołu też daleka od dobrej. (źródło: gazeta.pl) Wypowiedzi pomeczowe
Bohumil Panik, trener Pogoni: - Wierzę, że awansujemy do ćwierćfinału. Wiedziałem i przestrzegałem piłkarzy, że Kujawiak to nie jest słaby zespół. W pierwszej połowie moim piłkarzom zabrakło waleczności. Po przerwie było lepiej. Bogusław Baniak, trener Kujawiaka: - Walka rozegrała się nie tylko w aspekcie sportowym, ale i psychologicznym. Jestem pod wrażeniem moich zawodników, którzy wytrzymali ciśnienie gry z pierwszoligowcem. Zwycięstwo 1:0 daje nadzieje na korzystny wynik w Szczecinie i awans do kolejnej rundy. (źródło: Głos Szczeciński) Zapowiedź meczu
W środę kolejny swój mecz rozegra szczecińska drużyna. Tym razem wyjedzie do Włocławka na spotkanie z tamtejszym Kujawiakiem w ramach 1/8 Pucharu Polski. Nadchodzący mecz nie będzie łatwy dla granatowo – bordowych gdyż trener Kujawiaka zna w większości możliwości szczecińskich zawodników i na pewno będzie chciał to wykorzystać. Jednak pomimo tych nie dogodności i nie najlepszej dyspozycji podopiecznych Bohumila Panika liczymy na korzystny rezultat przed rewanżem w Szczecinie (22 lub 23 listopada). Początek spotkania o godz.13.00. (źródło: Marlena) |
|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
© Pogoń On-Line |
redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||||